My wybraliśmy się z dwoma kamerami Sony A7S. Taki wybór padł z uwagi na mały gabaryt kamer, niską wagę i jasny, pełnoklatkowy sensor 4K który pozwala robić niesamowite ujęcia w plenerze. Dodatkowo A7S MK II posiada tryb slow motion który był potrzebny do wykonania niektórych zaplanowanych ujęć.
Największym mankamentem tych kamer jest mała pojemność baterii dlatego zakupiliśmy powerbanki do zasilania A7S. Dzięki temu czas pracy baterii na mrozie znacznie się wydłużył i nie musieliśmy w ogóle zmieniać baterii w kamerach wykonując ujęcia w jaskiniach co może być kłopotliwe w rękawiczkach.
Obiektywy to też ważna kwestia. Każdy z nich to ok 500g dodatkowego bagażu i zajęte miejsce w plecaku. Idąc przez 5 godzin w jedną stronę, w wysokim śniegu na wysokości 2600 m n.p.m. każdy dodatkowy kilogram jest dużym obciążeniem.
Pierwszego dnia idąc do jaskini lodowej w Val Roseg przesadziliśmy z ilością obiektywów, gdzie z większości z nich prawie w ogóle nie korzystaliśmy.
Na wyprawę zabraliśmy cały zestaw obiektywów SamYang (Rokinon) Cine: 14mm, 24mm, 35mm, 50mm, 85mm. Obiektyw 135mm nie został dostarczony na czas ale i tak nie mielibyśmy już dla niego miejsca w naszym bagażu.
Do tego zabraliśmy dwa świetne szkła od Sony, które okazały się niezastąpione i absolutnie uniwersalne. Sony FE 16-35 f/2.8 GM, i Sony FE 24-70 f/2.8 GM. W trudnych warunkach kiedy jest wilgotno i zimno ciężko jest zmieniać stałoogniskowe obiektywy. Można zabrudzić zarówno optykę jak i matrycę. Obiektyw może upaść podczas zamiany i rozbić się o lód. Dzięki dobrym zoomom praca staje się komfortowa. Ogniskowe tych dwóch obiektywów częściowo się pokrywają więc można było stosować je po części zamiennie – jeden na gimbalu drugi na statywie.
Jeśli już mowa o gimbalu to podczas takiej wyprawy DJI Ronin S sprawdził się znakomicie. Jest lekki, bateria długo trzyma nawet na mrozie i jest absolutnie mobilny. Mimo, że mieliśmy ze sobą DJI Ronin M to ani razu nie wyciągnęliśmy go z case’a.
Podczas drugiej wyprawy do jaskini Zinal w Val D’Anniviers byliśmy już lepiej przygotowani. Zredukowaliśmy liczbę obiektywów do niezbędnych. Wzięliśmy tylko dwa zoomy od Sony, 14mm Samyang i portretową 50mm. Ten zestaw sprawdził się idealnie. Droga była krótsza bo tylko 3,5 godziny w jedną stronę, mieliśmy mniejszy bagaż więc mogliśmy poruszać się szybciej w spowalniających nas śniegowych butach.
To co sprawdziło się idealnie zarówno w głębokim śniegu Szwajcarii jak i na morzu norweskim i w głębokiej Tajdze to plecak. Mamy LowePro Trekker 450AW i jest to najlepszy plecak wyprawowy z jakim kiedykolwiek małem doczynienia. Mimo dużych gabarytów jest tak zaprojektowany że nie odczuwa się jego wagi na plecach. Ilość miejsca, pakowność i jakość wykonania nie mają sobie równych. Moim zdaniem plecak jest równie ważny jak sprzęt podczas podróżowania i mimo, że zakup dobrego plecaka to spory wydatek to wart jest swojej ceny kiedy warunki przestają sprzyjać.
Podczas wyjazdu mieliśmy jeszcze jeden plecak, bardziej kompaktowy mniej znanej marki i mimo, że był lekki to nie był tak uniwersalny jak LowePro.
Zabrakło nam też jednego plecaka gdyż pojechaliśmy we trzech z dwoma plecakami. Po tym wyjezdzie już wiem, że każda osoba powinna mieć swój własny plecak. Torba fotograficzna podczas podchodzenia zsuwa się z pleców, przekręca i spada co po wielu godzinach marszu jest irytujące. Zaraz po powrocie zamówiliśmy kolejny plecak LowePro Whistler II 450AW. Przyda się podczas kolejnej wyprawy, gdyż kupienie profesjonalnego sprzętu, kabla czy torby podczas wyjazdu jest raczej niemożliwe i trzeba mieć dużo szczęścia żeby znaleźć to czego się szuka. Np. kiedy byliśmy na Syberii rozbił nam się bardzo istotny dla zdjęć filtr ND. Kupienie go w jednynym mieście – Kyzylu okazało się niemożliwe. Nikt tam nie znał takich filtrów tym bardziej w takim rozmiarze w jakim szukaliśmy. Na szczęście mieliśmy adapter. Nauczyło nas to jednak żeby zawsze brać zapas kabli, filtrów i baterii których nie uda się dostać w razie awarii.
Autor artykułu: Andrzej Sobina
Zdjęcia podczas wyprawy: Andrzej Cader, Piotr Turlej, Andrzej Sobina
Aktorka: Jadwiga Husarska-Sobina (Husarska Design Studio)
Producent: Panopticon Films
Klient: SanSwiss
Wyprawa do jaskiń lodowych to było prawdziwe wyzwanie.
Nie tylko jeśli chodzi o mróz i sprawność fizyczną wymaganą zimą w Alpach, ale konkretne zadanie do wykonania, które mieliśmy na miejscu.
Już w dniu wyjazdu okazało się, że żeby komfortowo podróżować samochodem musimy zostawić część rzeczy i sprzętu w Polsce.
Pakowanie się na wyprawę podróżniczą to prawdziwe wyzwanie. Mogą jechać tylko rzeczy na prawdę niezbędne do pracy. Trzeba przemyśleć każdy dzień wyprawy, pokonywane odległości, warunki atmosferyczne i dopiero pomyśleć o pakowaniu sprzętu.
Trzeba wziąć też pod uwagę przepakowywanie rzeczy na konkretny dzień zdjęciowy, bo to co sprawdza się jednego dnia nie jest już potrzebne w dniu kolejnym.
W związku z tym, że kręciliśmy fragmenty reżyserowane z udziałem postaci a także detale lodu musieliśmy pomyśleć o świetle. Mocną lampę Astra 1×1 od razu zostawiliśmy w Polsce. Duże gabaryty nie pozwoliły by na mobilność. Chcieliśmy jej użyć w Monte Generoso podczas kręcenia wywiadów, ale ta lampa nie była konieczna kiedy mieliśmy ze sobą blendę i dwie lampy ledowe SWIT na elastycznej macie. Lampy SWIT sprawdziły się świetnie. Pakuje się je jak karimatę i można przymocować do plecaka. Są lekkie i mobilne i nie zajmowały nam praktycznie żadnej przestrzeni podczas wędrówki. Jedynym ich mankamentem o którym nie pomyśleliśmy przed wyjazdem jest ograniczony zakres temperatury barwowej: 3000-5600K. W jaskini mieliśmy balans bieli na ok. 6800K więc ledy okazały się za ciepłe. Ledy Aladdin które były alternatywą też nie miały dużo większego spektrum więc jedyną alternatywą jest folia CTB.
Ze sprzętu foto mieliśmy jeszcze zasłużonego Canon EOS 5D MK II. Nie lubimy łączyć fotografii z filmem i robić dwóch rzeczy na raz. Nic dobrego wtedy nie wychodzi: nie ma ani dobrych fotografii ani dobrego filmu. Canon do zdjęć sprawdza się idealnie. Duża matryca, pełna klatka i świetne RAWy. Zdjęcia mają znacznie większą rozdzielczość niż te z filmowej A7S i nadają się do reprodukcji. Chcieliśmy przekazać też zdjęcia naszemu klientowi firmie San Swiss dlatego zależało nam na wysokiej rozdzielczości zdjęć.
Do Canona zabraliśmy dwa uzupełniające się szkła: Sigma 24-70mm i Sigma 70-200 którą kiedyś zakupiliśmy na filmową wyprawę na Syberię.
Sigma 70-200 to duże, potężne szkło. Po pierwszym dniu wyprawy zostawiliśmy je w samochodzie gdyż nie sprawdziło się podczas forografowania jaskiń a na szczytach górskich nie zależało nam aż tak bardzo.
Jeszcze statyw to bardzo istotna kwestia podczas dalekich wypraw. Musi być lekki, solidny i bez dolnego spreadera żeby można go było rozkładać na nierównej powierzchni. Nie znam lepszego statywu niż Sachtler Ace 75/2 Carbon który kupiliśmy przed wyjazdem na Syberię i nigdy nas nie zawiódł. Mimo kosmicznej ceny jest nie do pobicia. Plecak LowePro ma specjalne mocowanie na statyw więc nie trzeba brać ze sobą torby. Na wyjazd wzięliśmy też ze sobą statyw Manfrotto, ale to był ostatni raz keidy zabraliśmy go ze sobą i teraz celujemy w kolejnego Sachtlera jako uzupełnienie zestawu – Flowtech 75 MS. Jeżdzenie w niedostępne miejsca wymaga absolutnie najlepszego i niezawodnego sprzętu, który będzie uniwersalny, lekki i łatwy w transporcie.